środa, 8 listopada 2017

XX października


XX października 2015

Nudziło mi się dzisiaj jak patrzałam w okno na gołębie czy inne pasożyty i mi się przypomniało jak widziałam tamtą z białymi włosami koło klubu. Dawno to było, chociaż moje postrzeganie czasu jest trochę porąbane, w każdym razie zanim poznałam Młodą, i to z tydzień czy dwa przed.
No to, widziałam ją jak sobie piłam jakiegoś taniego energetyka który jednak jakimś cudem nie smakował jak zamknięte w puszce z etykietą dziecko metalu i chemii. Patrzę, cholera, jak przeszła to aż przestało walić ulicą i mokrym chodnikiem. Oczy otwarłam szeroko. Miała długie białe włosy, jak jaki albinos czy co innego. Skóra równie blada, jak moja, tylko chyba poobijana albo to ja już ślepnę. Jednak bardziej zaróżowiona. Patrzę spode łba, kątem oka mnie zauważa. Na twarzy jeszcze to ładniejsze i piegate. Witam się i posyłam aż zbyt jednoznaczny uśmiech, ale ta chyba nic nie ogarnęła, nawet tyłek ładny. Pytam ją, czy chce się poznać, zgadza się, no i zagaduję, jak masz na imię, wiek (nie będę się dobierać do małolat), jakieś zainteresowania i inne podstawy. Chociaż te minimum przyzwoitości, poza tym większa satysfakcja. Wiem, że do pieprzenia nie trzeba znać twierdzenia pitagorasa, ale chyba ogarniacie o czym mówię.  Nie powiem od razu mi się spodobała więc gadka szmatka. Potem patrzę jej na dłonie, delikatne. Na ręce i co do chuja wafla
Całe we sznytach, nowych, starych, szybko się schylam niezbyt dyskretnie, nogi tak samo, bo akurat była w spódnicy. Psycholka albo zagorzała fanka jakiegoś popieprzonego bdsm, przebiegło mi przez głowę. I prosto z mostu się pytam, co ty jak ty, pojebało? No i się przypieprzyła jej dziewczyna ale takie to cherlawe że jakbym ją jednym ciosem i już leży, jakaś drobna blondyneczka z podkrążonymi oczami,  nie chciało mi się tłuc bo miałam niezły humor. Wszystkie z jakiegoś zjazdu przeciwników opalania chyba, nie wiem co takie emosie robią pod tym klubem. Nie wiem, może coś typu zespoły które o nieodwzajemnionej miłości, niezrozumieniu i okrucieństwie świata śpiewają a za kulisami śpią z każdą fanką.
No i to blond coś łapie tamtą za rękę i mówi że muszą już iść, zaczęłam się rechotać jak żaba w trakcie godów, aż się spojrzał jakiś dziadek ale zaraz popatrzał na zegarek i coś mruknął i szybko poszedł dalej. Zrobiłam wtedy jakiś dziwny zaciesz jakbym się uchlała czy naćpała.
Potem spotkałam się z Russet i darłyśmy mordy na ulicy puszczając muzę z jej telefonu chociaż było już koło północy. Potem stwierdziłyśmy że zatańczymy kankana ale spodnie jej się wbijały w kroku i powiedziała że w sumie to lepiej tego nie tańczyć pod latarnią a nigdzie indziej nie było oświetlenia to poszła mnie odprowadzić. Pomyślałyśmy, że trzeba się spotkać całą bandą i wspólnie zrobić jakieś rozpierduchy, bo dawno nie było. Nawet Młoda – w sensie Pepper się w to wciąga i na ostatnim ,,zjedździe rodzinnym” znaczy ja, Russet, Vryslich i ona – wkręciła się w klimaty i zaczęła śpiewać jozina z bazin w duecie z Russet a potem dołączyłyśmy wszystkie, robiąc toast pepsi, colą i jakimś mało procentowym piwem, i oblewając przy okazji podłogę i stół. Na takie dni czekam.

Nawiązując znowu od tamtej podrapanej – nie widuję jej już. Swoją drogą po ostatnim spotkaniu nawet nie mam ochoty. Byłam wtedy lekko narąbana i cholernie napalona niestety w przeciwieństwie do niej. Cholera, co poradzę, naprawdę była ładna, miałam na nią ochotę. Potem jakaś szczeniara się wtrąciła, że mam ją zostawić, że nie mogę czy inne takie, sama słabo pamiętam. A tak liczyłam, że się z nią prześpię… A tamta zaczęła się sadzić, walnęła mnie i uciekły. Na przyszłość nie będę startować w takim stanie do bab spoza klubu, bo będę musiała ostatecznie się zadowalać ręką. 

14 października


14 Października

Jutro już będę musiała wrócić do pracy a nocami będę zabawiała się z Pepper, skupić się na tym a nie na pisaniu tego.
Do dupy i tak, wszystkiego ją musiałam uczyć, nawet palcówki zrobić nie potrafiła, musiałam jej wszystko sama pokazywać, ale padła po 10 minutach, czy mniej. Chyba nikt jej nigdy nie dotykał, ale szybko to się zmieni, bo tyle czasu bez jakiegokolwiek numerka się trochę na mnie odbiło. Nigdy nie spotkałam dziewuchy tak uległej, ale dla mnie to tym lepiej. W jakiś sposób mi się to podoba, te co próbują dominować to tak naprawdę tego nie potrafią. Przynajmniej nie na mnie, nie wiem od czego to zależy, chyba po prostu to coś więcej niż nazwanie słabszej dziewuchy suką czy inną dupcią.  Trochę słabizna. Wracając do mojej współlokatorki: ona ma dach nad głową i trochę przytulania a ja kogoś do zaspokajania swoich potrzeb.
Ale tak całkiem szczerze - poczułam się znów jak starsza siostra albo nawet mała dziewczynka, gdy oglądamy telewizję a ona sobie na mnie leży. Zaraz mi się przypomina jak oglądałyśmy jakieś teleturnieje u Nastii popijając coca colą. Nie ważne kogo będę udawać, jak się zachowywać – chcę żeby ktoś komu na mnie zależy tak po prostu mnie przytulił, być dla kogoś kimś ważnym i potrzebnym. Nie dlatego bo to wymuszę – tylko dlatego bo ten ktoś tego chce. I to jest w niej super. Choć cały dzień to tylko nażreć się, przeczytać fragmenty paru książek przywleczonych z domu - pisanych cyrylicą, nawet bajek choć nie tylko, literatura poważna również potrafi być ciekawa i bardzo lubię ją czytać a później rozmyślać. Zabawić się i pójść spać.  Ale kiedy byłam sama było ciężej to przechodzić, nawet od znajomych się trochę wtedy odsunęłam. Teraz tak naprawdę od rana mam towarzystwo i z kim porozmawiać, pośmiać się. Albo nawet posiedzieć w milczeniu. Rozmawiamy o życiu, ludziach. Nie ciągam ją do dziwacznych klubów, tam akurat zawsze chcę byś sama, czasem się przyplącze jakaś sytuacja by dać dziwnej typiarze w mordę co przynajmniej trochę ze mnie zrzuca ten wkurw. Ewentualnie umawiamy się z dziewczynami i przewracamy śmietniki śpiewając jakieś dzikie piosenki drąc się po rusku i ukraińsku.


Nie chcę znów wracać do tego wszystkiego, jestem zmęczona. To jak ćpanie, jest miło w trakcie tego ale po tym jest ci smutno i masz wyrzuty sumienia. Zgubiłam się, mogę to sama przed sobą przyznać. Jestem bezradna, pierdolę, wrócę kiedy indziej.

czwartek, 24 sierpnia 2017

13 Października

13 Października

Młoda poszła spać po lizaniu chociaż dopiero 19:20 to usiadłam znowu, myślałam, że już drugiego wpisu nie będzie bo nic z tego nie wynika ale trudno.
Dopiszę resztę co pisałam, może będę mniej myśleć o tym, że typiara nie umie nawet porządnie minety zrobić. Dostała z liścia ale jestem zbyt ciotą mentalną by to mi starczyło bo wyidealizowane marzenia to chuj. Dążysz do czegoś czego nie będzie nigdy a ciągle jednak masz nadzieje, że się uda. Mam wrażenie, że moje całe życie to właśnie takie coś. Nigdy nie może być całkowicie dobrze a potem wkurza nawet to że zabrana z ulicy gówniara nigdy nie lizała niczyjej puśki a teraz wpienia nieudolnością.
Cały dzień dzisiaj myślałam o swetrach Nastii. Poprzedniego nie chciało mi się kompletnie nic.
Tak z miesiąc, może trochę więcej po tym jak skończyła 15 lat to zaczęła nosić się na czarno, a zwłaszcza czarne swetry bo jeansy były granatowe zwykle z przetarciami. Dla kogoś co niej nie zna wyglądały jakby nosiła ciągle te same ubrania. Ale ja odróżniałam każdy sweter i każde spodnie. Jeden miał ściągacze, inny był w ogóle golfem, kolejny miał za długie rękawy i wyglądała w nim nieporadnie ale seksownie, jeden prześwitywał więc ubierała pod niego czarny podkoszulek, ale ulubionym był miękki sweter z dekoltem, jej cycki wyglądały w nim najlepiej, były większe od moich i dużo lepiej się je macało. Potem już nawet majtki i cyckonosze miała czarne i ładniejsze od tych które miała wcześniej, ale skarpetki pozostały białe przez wszystkie lata. W lato zamieniała je na czarne sukienki, które może nie kojarzyły mi się z nią tak bardzo ale i tak były ładne. Później zaczęła malować swoje oczy co podobało mi się jeszcze bardziej, paznokcie zresztą też, i też na czarno, ale tylko na jednej dłoni, była naprawdę pociągająca i mimo tego że z czasem się tak zmieniła to była coraz piękniejsza. Od małej, mniejszej niż ja dziewczynki w białej koszuli i czarnej spódniczki stała się prawie równą wzrostem dziewczyną która była niezwykle kobieca, nawet w sposobie zachowania, nieważne czy to przeglądałyśmy gazety z gołymi babami, czy rysowałyśmy plakat do szkoły a ja patrzałam na jej dłonie, robiłyśmy teatrzyk lalek Rozalce czy goniłyśmy lisa na polu żeby nie porywał kur z kurnika babci Nastii czy też robiłyśmy wyścigi rowerowe po drogach, asfaltowych i polnych, samochody nas nienawidziły. Babcia też spoko była, zawsze jak zachodziła do domu to wciskała nam słoik kompotu, prawie zawsze truskawkowego. Wypijałyśmy cały a na końcu zjadałyśmy truskawki. Normalnie mieszkała 2 domy dalej i była zbyt zajęta jej gospodarstwem ale chętnie pomagała synowi czyli ojcowi mojej dziewczyny bo choć to miły facet to ciągle zajęty i zapracowany, kochał obie córki bardzo mocno i pozwalał na wszystko, nie wkurzało go nawet nasze znoszenie zwierząt do domu, nawet jak przyniosłyśmy ropuchę, ale uciekła w nocy i zdechła gdzieś w kiblu i bardzo śmierdziało i Rozalka myślała że Nastia nie trafiła do łazienki. Kiedy już zdarzyło się że ojciec przyszedł do domu, zaraz wchodził do pokoju Nastii i się oburzał za to że siedzimy w tym pokoju ciemnym zamiast w kuchni. Lubiłam ten pokój, zasłony zasłaniały prawie całe okna więc był półmrok, a na zasłonach miała lampki choinkowe, uwielbiałam gdy je zapalała na naszych nocowaniach, wszędzie było ciemno poza tym małym źródłem światła jakim były te lampki. Był bałagan, ciuchy na ziemi, płyty też na ziemi, biurko całe zawalone jakimiś zapiskami, wierszami, bazgrołami, lekcjami. Jedynie w szafach zawsze miała porządek. Ale tak naprawdę na dworzu spędzałyśmy prawie cały dzień i nawet nie zauważałyśmy kiedy to mijało, każdego dnia było coś do roboty. A to przyszło nam do głowy by się wspiąć na orzecha i wyryć dzisiejszą datę i godzinę (żadna z nas nie miała zegarka na rękę więc wtedy kradłyśmy zegarek-budzik ojca, a raz nam wypadł z ręki i się roztrzaskał, ale udało się naprawić, skleiłyśmy super glue i nawet nie zauważył). Orzech był cały poryty scyzorykiem albo nożami, były tam różne daty a potem pojawiły się rzeczy typu M + N = Miłość, imiona naszych zwierząt czy nazwy i loga zespołów nawet jeśli niektórych słuchałyśmy tylko z 3 piosenki i nie wiedziałyśmy o istnieniu innych. Jej pies zawsze na nas szczekał gdy siedziałyśmy na drzewie, mimo że był na łańcuchu. Na orzechu było naprawdę kozacko siedzieć, widziałyśmy z jego góry całą wioskę i pola tak daleko że aż było widać las. Lubiłyśmy też wchodzić na inne drzewa i też je oznaczać po swojemu, stwierdziłyśmy że oznaczymy wszystkie drzewa w okolicy naszym wyrytym w korze podpisem. Drugie miejsce wśród ulubionych drzew (nie licząc owocowych z ogródka) miał dąb. Był on kawałek od wioski, na nieco pofalowanym terenie bo był tak pokracznie umiejscowiony że choć był na wzgórzu i wydawało się że wszędzie jest tylko pustka to nasze domy nie były tak daleko, najdalej 2 kilometry. Lubiłyśmy pod nim siedzieć, robić pikniki, oglądać zachody słońca i chodzić na randki i się całować. Kolejnym zajęciem które było naszym bardzo lubianym zajęciem niemal każdego tygodnia co najmniej raz były wyścigi rowerowe, całą zimę i sporą część jesieni jest na nie za zimno więc bardzo nam wtedy tego brakuje. Dopiero gdy blondyna zaczynała się do mnie coraz mocniej kleić szłyśmy do jej domu by jej potrzeby czułości zostały zaspokojone.
 Komputera nie ma żadna z nas co może choć częściowo tłumaczyć czemu tyle się kręcimy na zewnątrz, a telefony mają tylko hity typu ,,Wąż" czy ,,Tetris" ale tym się zajmujemy przed snem gdy akurat nie nocujemy wspólnie. Zawsze lubiłam chodzić do niej bo uważałam swój dom za o wiele mniej ciekawszy, rodzice też ciągle zajęci ale nie aż tak troskliwi jak jej ojciec. Nie miałam nigdy z nimi wspólnych tematów, jak trzeba było pomóc to pomagałam a jak nie to nie. Tyle było dobrego że z ojcem można było słuchać muzyki i czytać książki, matka próbowała mnie nauczyć szyć ale nic z tego nie wyszło. Za to nauczyła mnie robić wianki z kwiatów, co było kolejną okazją do popisania się przed Nastią. Ona umiała szyć na co bardzo lubiłam patrzeć, wyszywała mi szmaciane lalki a ja robiłam jej wianki, prawie zawsze ze stokrotek bo mlecze plamiły ręce. Z ogrodu zawsze wychodziłyśmy z milionem kwiatów, na głowie, w rękach, nawet w kieszeniach - zawsze po takim napadzie oba domy były bardzo ukwiecone. A to co posadziłyśmy w doniczkach jeszcze długo stało na parapetach, więc musiałyśmy sprawić że nasze zabawy łóżkowe będą całkowicie łóżkowe a nie jakieś parapetowe czy podłogowe. Brzmi to jak brzmi.


Dzisiaj trochę inaczej, ale od kiedy zaczęłam wracać do tych wspomnień to zaczynam tęsknić za krajem, choć to pewnie tak naprawdę po prostu tęsknota za tym to było. Szlag by to wszystko, muszę się ogarnąć.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

11 Października 2015

11 Października 2015

Nie wiem co mi strzeliło do głowy, chyba pomieszanie silnego gniewu z wyżerającą mózg, serce, wątrobę, odbyt i jelita frustracją, której nie mam okazji w nic ani nikogo wlać poza Młodą. W końcu nigdy nie pomyślałam, że będę robiła coś tak frajerskiego jak pisanie pamiętnika. To dobre dla młodych dziewczynek które po raz pierwszy chodzą z chłopakiem a potem okazuje się że to zakład a pierwszy pocałunek zmarnowały na przypadkowego cwela.
A czemu ja? Tak to już jest jak wszystko gdzie nie pójdziesz daje ci kopa w dupę z glana, nie byłam zwolenniczką wygadywania się, na początku bo nie miałam komu, a potem stwierdziłam że to beznadziejny pomysł bo nic nie da. Więc wszystko zostało bezpiecznie we mnie. A nawet jakby gadali na mnie to kogo to? Teraz nie mieszkam gdzie mieszkałam a moje miasto i tak jest jakąś patolą ale mniej agresywną niż u ruskich gdzie mieszkałam tyle lat. Tylko bardziej pusto i mniej życia.
Pomyślałam, że skoro póki co i tak mam wolne do środy to będę spisywać.
Jestem sentymentalną idiotką ale przed nikim tego nie pokazuję. To pewnie przeszłość ze mnie zrobiła to gówno. Nie umiem znaleźć innego normalnego powodu.
Zaczęło się gdy miałam 13 lat, 7 klasa. Lesbijskie porno zobaczone przypadkiem w telewizji jak nie mogłam spać późno w nocy bo była impreza u sąsiadów aż za bardzo mnie zachwyciło, pomyślałam że to musi być naprawdę super i że tak chcę. Wzbudziło we mnie wiele emocji, różnych.
U ruskich pedały nie mają łatwego życia, serio, więc jedyna koleżanka jaką miałam... No, powiedzmy że niczego się nie spodziewała. Pamiętam ją do tej pory, jakbym mogła zapomnieć skoro myślę o niej tak często. Miała blond włosy splecione w grube warkocze, ja też miałam warkocze ale krótsze i mniej grube, jej oczy takie ni to zielone ni to niebieskie. Bardzo żywa różowa skóra, na słońce w lato wyskakiwały jej piegi. Inną niż moja trupia biała. Od zawsze myślałam, że jest najładniejsza ze szkoły ale teraz chciałam wcielić w życie to co się naoglądałam w telewizji. Zawsze nosiła białe majtki, tylko raz miała białe w różowe motylki. Chciałam by została moją dziewczyną i bym mogła z nią robić to co robią dorośli. Ale nie mogłam znaleźć miejsca gdzie można się całować i nikogo nie było, wtedy myślałam, że tak trzeba. Napisała dziewczyna która teraz ma za sobą kilka seksów w publicznej toalecie, wiem.
Udało mi się ją pocałować, ale uciekła i następnego dnia nie wracała do tematu, ale nadal pozwalała chodzić za ręce. Pomyślałam, że zgodziła się na chodzenie, teraz czekałam kiedy możemy to zrobić. Ale długo to zajęło, bo zachowywała się jakby nic nigdy się nie zdarzyło, potem już nawet nie łapała mnie za rękę. Może to i lepiej, potem się zaczęło oglądanie więcej porno w internecie i wiadomo, hehe. Ale spoko, szybko się skończyło, teraz jeśli chodzi o porno podnieca mnie tylko patologia albo naprawdę wybrane dziwactwa, z którymi też ciężko dobrze trafić, żeby kutasów nie było. Zwykłe lesbijki sobie włączam już raczej z nudów.

Nie zrywałam z nią kontaktu, trochę razem przeszłyśmy, nie zapomnę pierwszej fajki na murku, po której stwierdziłyśmy że za bardzo jebie by to kontynuować. Albo, że piwo to szczyny starej Rybakowej (nauczycielka Rosyjskiego, wyjątkowo wredne bydle)i  że jej pipa pewnie ma taki zapach jak jej nazwisko. Tak oto się stałam niemal ,,czysta" już w młodym wieku, a jak piwo to tylko babskie i owocowe. W sumie też z sentymentu bo po nim z Nastią po raz drugi się pocałowałyśmy, to było na jej 15 urodzinach, kiedy też po raz pierwszy miałam rękę w majtkach innych niż własne. Wtedy myślałam, że to od piwa czuć jej tam tak owocami ale po kilku nocowaniach zauważyłam w łazience płyn do higieny intymnej o zapachu malin i wszystko jasne. Póki to nie nastąpiło myślałam, że zapach damskiego krocza ma zapach w zależności od spożywanych napojów więc piłam piwa owocowe a potem rzygałam do śmietnika na dworzu by rodzice nie zobaczyli, wkurzałam się że nie działa. Były dni, że potem miałam kaca w szkole i na WF-ie się wyglebiłam jak były biegi na ocenę.
Nie wiem czy mi pozwoliła to zrobić bo byłyśmy po piwie czy jak, ale najważniejsze wtedy było że pozwoliła. Jedyna dziewczyna u której widziałam blond włosy łonowe, serio. Ale były krótkie, bo się goliła. Ale to co zrobiłyśmy jej przypadło do gustu bo kiedy tylko wpadałam do niej na noc to mnie prosiła o jeszcze. A potem chyba za każdym razem wspólnie czyściłyśmy pościel i ubrania. Jej młodsza siostra Rozalka nigdy nic nie zauważyła, a jeśli już coś słyszała to włączała sobie wilka i zająca, a potem znała już na pamięć więc potem dopadła jakąś kasetę z hitami typu kalinka, kanikuły, jozin z bazin czy biely jerozy, oraz jakaś muzyka do tańczenia na weseli, a potem nawet jakieś poważne utwory klasyczne i rozkładała matrioszki a miała ich z 20, przynajmniej tak mi Nastia mówiła, do samego końca jej siostra myślała, że się wydurniamy jak to dziewczyny albo plotkujemy o innych. Swoją drogą i tak dziwna była ale nie wkurzała aż tak bardzo, biła się z chłopakami z podwórka i rzucała w nich kamieniami jak ich pies pogryzł jej kota, ale i tak zdechł i robiłyśmy pogrzeb, bo szybko padł. Zakopałyśmy pod orzechem i zrobiłam ładny krzyż z patyków i plakietkę z wydrążonym scyzorykiem napisem ,,Lenin". Pojebane imię wiem, ale tak to jest jak dziecko się dorwie do tego czego nie trzeba. Co nie zmienia faktu, że Lenin był spoko kotem, lubił kotlety i surówkę. Rozalka jak zobaczyła że macam blondynę po cyckach, siedząc na parapecie jej okna, to udało jej się wmówić że sprawdzam czy ma mleko i czy może być mamą. Gorzej było że gówniara chciała by to samo sprawdzić na niej, dostała z trepa jak się uparła ale jedno w niej podziwiałam – nie ryczała przy żadnej sytuacji, nawet jak wtedy właśnie ją kopnęłam i jak się wypieprzyła to rozwaliła sobie wargę i nawaliła krwi. Elegancko wszystko posprzątała żeby ojciec nie zobaczył.

Jest już po trzeciej w nocy. To cholerstwo wciąga, może jeszcze wrócę do tego pamiętnika. Ciekawe jak powinien się nazywać. No przecież nie Pamiętnik Midian. To brzmi syfiaście. Najlepiej by pasowało pewnie coś typu ,,Rzygi". Dokończę te wspominki kiedy indziej bo mi po tym naraz chujowo i naraz trochę lepiej.

niedziela, 20 sierpnia 2017

Wstęp?

Cześć wszystkim, tu Collina!

Witam wszystkich na blogu, miło mi że tutaj trafiłeś/łaś. Założyłam go w sumie za namową przyjaciółki, by wstawiać tutaj swoje opowiadania. Zaufałam jej, dała mi motywację jak nieraz zresztą więc jestem teraz tutaj.
,,Dziełem" przedstawionym na tym blogu będzie Pamiętnik Midian, twór wymyślony z rok temu, a był to ciężki rok z czego częściowo bierze się taki brutalny (?) ton Pamiętnika, lecz należący do ważnej części mnie i moich postaci, których trochę mam. Tym razem skupię się na jednej z nich, czyli mojej kochanej młodej rosjance, która ze względu na sytuacje związane z jej życiem wyprowadziła się z kraju i zamieszkała w Polsce. Postać cyniczna, wredna, opinia innych ją nie obchodzi a dziewczyny potrafi podrywać w każdym miejscu i o każdej porze, jeśli tylko będzie miała na to ochotę. Bardzo sentymentalna i uwielbia wracać myślami do przeszłości. Od bójek też nie stroni, w klubie dla lesbijek znana bardzo dobrze, choć ogólnie mała mieścina w której zamieszkuje ma ją za raczej lekko dziwną i straszną osobę.
Całość zawiera dużo dużo lesbijek, narzekania na świat, frustracji, głupich żartów, absurdu i prywatnych żalów głównej bohaterki. Tak tylko mówię, bo zawsze warto wszystko mówić. Zresztą, przekonacie się gdy zaczniecie czytać.

By zapoznać się z nią trochę lepiej, zobaczmy jak wygląda.



Nawet mogę się pochwalić tym, że ktoś ją mi raz kiedyś narysował, art trade dobra rzecz. Oto rysunek:
Autorką jest pani zwana _rexpan. (nick z instagrama) znana również jako kylorexx (to już jej tumblr).  Nie jest Polką więc piszcie do niej po angielsku jeżeli macie ochotę. Polecam odwiedzić jej galerię, rysując moją postać sprawiła mi wielką radość jak każda zresztą osoba która to kiedykolwiek zrobiła!


A teraz rzucę kilkoma faktami, które się nie pojawią w pamiętniku lub można je łatwo pominąć choć mają związek z samą Midian i tym tworem a moim zdaniem są ciekawe:

- Urodziła się w roku 1995, 24 października, znak zodiaku to skorpion (sam opis znaku bardzo się zgadza zresztą z jej charakterem). 
- Jej imię wzięłam z piosenki o tym samym tytule.
- Buty które nosi praktycznie zawsze są czarnymi trampkami za kostkę.
- Jej ulubiony kolor to granatowy ale przepada też za pomarańczowym.
- Bardzo lubi napoje gazowane, kawę i energetyki.
- Ma dwie zmiany w jej aktualnej pracy, jedna to wtorek i czwartek a druga to poniedziałek, środa i piątek. A czy pracuje w sobotę to już zależy jak wypadnie.
- Przepada za muzyką klasyczną, choć woli ją raczej słuchać w chwilach ciszy spokoju i nostalgii, na codzień raczej słucha wszystkiego po trochu. 
- Jedna z jej ulubionych książek to Zbrodnia i Kara autorstwa Fiodora Dostojewskiego. Ogólnie bardzo lubi ona czytać i nie zamyka się na żaden gatunek, nawet zdarza jej się zainteresować bajkami dla dzieci. Wszystkie książki w jej domu są pisane cyrylicą a ona sama zna w formie komunikatywnej angielski, rosyjski, polski i ukraiński.
- Ludzka psychologia bardzo ją interesuje i lubi się nad nią zastanawiać i rozważać ludzkie reakcje czy zachowania.
- Nigdy nie reaguje obojętnie na bezpańskie zwierzęta czy ludzi.
- Śpi w kraciastych spodenkach i długich podkolanówkach w paski.
- Bardzo lubi nosić czapki z daszkiem a ta którą najczęściej nosi i widzicie ją na wszystkich rysunkach które wstawiłam, przypomina jej o jej pierwszej dziewczynie i dużo dla niej znaczy. Dlaczego, dowiecie się z czasem.
-  Jest bardzo przywiązana do swojej (Rosyjskiej) kultury, nie wstydzi się tego. Sama ja, jako autorka naprawdę dużo przekopywałam różnych źródeł by ją jak najlepiej poznać i nie strzelić żadnej gafy.
- Bardzo lubi dyskutować z innymi.
- Jej wzrost to około 167 centymetrów, budowa szczupła.
- Posiada samochód ale prawie ciągle jest w garażu bo ona sama mało kiedy robi wypady poza miasto.
- Mieszka w bloku i prawie nigdy nie jest jej zimno, mało kiedy mozna ją zobaczyć na długi rękaw poza zimą. Ale no wiecie, Rosja.
- Nie ma nic przeciwko spódnicom albo sukienkom, choć raczej nie chce jej się w ten sposób ubierać i woli po prostu narzucić koszulkę i ubrać jakieś jeansy.
-  Końcówki jej całkiem długich włosów lekko się podwijają do góry. Tylko grzywka zachowuje się normalnie. Po domu chodzi w rozpuszczonych włosach lub kitce.
- Do wyglądu Midian zainspirowała mnie pani Claire Boucher (Grimes), więc myślę, że jakby nasza miła rosjanka istniała, jej twarz by była bardzo podobna do wyżej wymienionej artystki. Tylko może troche bardziej wściekły wzrok i brwi by miała. O, tak jak tutaj, tu wygląda akurat jak ona. I jeszcze tu.


Kończac reklamy i pokazu sztuki, możemy przejść do naszej historii. Mam nadzieję, że wam się spodoba i was zaciekawi. W końcu jakbym nie miała takiej nadziei bym nie zakładała tego bloga.