środa, 8 listopada 2017

XX października


XX października 2015

Nudziło mi się dzisiaj jak patrzałam w okno na gołębie czy inne pasożyty i mi się przypomniało jak widziałam tamtą z białymi włosami koło klubu. Dawno to było, chociaż moje postrzeganie czasu jest trochę porąbane, w każdym razie zanim poznałam Młodą, i to z tydzień czy dwa przed.
No to, widziałam ją jak sobie piłam jakiegoś taniego energetyka który jednak jakimś cudem nie smakował jak zamknięte w puszce z etykietą dziecko metalu i chemii. Patrzę, cholera, jak przeszła to aż przestało walić ulicą i mokrym chodnikiem. Oczy otwarłam szeroko. Miała długie białe włosy, jak jaki albinos czy co innego. Skóra równie blada, jak moja, tylko chyba poobijana albo to ja już ślepnę. Jednak bardziej zaróżowiona. Patrzę spode łba, kątem oka mnie zauważa. Na twarzy jeszcze to ładniejsze i piegate. Witam się i posyłam aż zbyt jednoznaczny uśmiech, ale ta chyba nic nie ogarnęła, nawet tyłek ładny. Pytam ją, czy chce się poznać, zgadza się, no i zagaduję, jak masz na imię, wiek (nie będę się dobierać do małolat), jakieś zainteresowania i inne podstawy. Chociaż te minimum przyzwoitości, poza tym większa satysfakcja. Wiem, że do pieprzenia nie trzeba znać twierdzenia pitagorasa, ale chyba ogarniacie o czym mówię.  Nie powiem od razu mi się spodobała więc gadka szmatka. Potem patrzę jej na dłonie, delikatne. Na ręce i co do chuja wafla
Całe we sznytach, nowych, starych, szybko się schylam niezbyt dyskretnie, nogi tak samo, bo akurat była w spódnicy. Psycholka albo zagorzała fanka jakiegoś popieprzonego bdsm, przebiegło mi przez głowę. I prosto z mostu się pytam, co ty jak ty, pojebało? No i się przypieprzyła jej dziewczyna ale takie to cherlawe że jakbym ją jednym ciosem i już leży, jakaś drobna blondyneczka z podkrążonymi oczami,  nie chciało mi się tłuc bo miałam niezły humor. Wszystkie z jakiegoś zjazdu przeciwników opalania chyba, nie wiem co takie emosie robią pod tym klubem. Nie wiem, może coś typu zespoły które o nieodwzajemnionej miłości, niezrozumieniu i okrucieństwie świata śpiewają a za kulisami śpią z każdą fanką.
No i to blond coś łapie tamtą za rękę i mówi że muszą już iść, zaczęłam się rechotać jak żaba w trakcie godów, aż się spojrzał jakiś dziadek ale zaraz popatrzał na zegarek i coś mruknął i szybko poszedł dalej. Zrobiłam wtedy jakiś dziwny zaciesz jakbym się uchlała czy naćpała.
Potem spotkałam się z Russet i darłyśmy mordy na ulicy puszczając muzę z jej telefonu chociaż było już koło północy. Potem stwierdziłyśmy że zatańczymy kankana ale spodnie jej się wbijały w kroku i powiedziała że w sumie to lepiej tego nie tańczyć pod latarnią a nigdzie indziej nie było oświetlenia to poszła mnie odprowadzić. Pomyślałyśmy, że trzeba się spotkać całą bandą i wspólnie zrobić jakieś rozpierduchy, bo dawno nie było. Nawet Młoda – w sensie Pepper się w to wciąga i na ostatnim ,,zjedździe rodzinnym” znaczy ja, Russet, Vryslich i ona – wkręciła się w klimaty i zaczęła śpiewać jozina z bazin w duecie z Russet a potem dołączyłyśmy wszystkie, robiąc toast pepsi, colą i jakimś mało procentowym piwem, i oblewając przy okazji podłogę i stół. Na takie dni czekam.

Nawiązując znowu od tamtej podrapanej – nie widuję jej już. Swoją drogą po ostatnim spotkaniu nawet nie mam ochoty. Byłam wtedy lekko narąbana i cholernie napalona niestety w przeciwieństwie do niej. Cholera, co poradzę, naprawdę była ładna, miałam na nią ochotę. Potem jakaś szczeniara się wtrąciła, że mam ją zostawić, że nie mogę czy inne takie, sama słabo pamiętam. A tak liczyłam, że się z nią prześpię… A tamta zaczęła się sadzić, walnęła mnie i uciekły. Na przyszłość nie będę startować w takim stanie do bab spoza klubu, bo będę musiała ostatecznie się zadowalać ręką. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz